Już nie mogłam się doczekać i pstryknęłam kilka zdjęć.
Jestem uziemiona w domu do końca tygodnia więc musiałam ciut się pocieszyć ;)
i odreagować stres związany z kończącą się chorobą córci. Wiem, wiem - dokumentnie mi odbiło!
Na lepsze zdjęcia będę musiała zaplanować sobie więcej czasu, może w weekend.. zobaczymy :)
Tymczasem:
Tymczasem:
W fartuszku i bez - cały czas nie mogę się zdecydować, w której wersji bardziej mi się podoba.
Jestem zachwycona strojem. Ileż tu detalu, jak dokładnie został wykonany!
Lali brak było "firmowego" czepeczka ale Mirella wytrzasnęła nam piękną, bardzo pasującą kokardkę.
-.-*
hey love your blog!! do follow mine at http://sehrishanwer.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGratuluję ! Śliczna jest.Też przez chwilę mi przez głowę przemknęła myśl,coby se ją kupić...ale się opanowałam.Wygląda ładnie i w fartuszku i bez ;)
OdpowiedzUsuńpiękna jest! ciuchy ma rzeczywiście fantastyczne :) z fartuszkiem i bez dobrze, też bym wybrać nie umiała :D
OdpowiedzUsuńMi bardziej podoba się bez fartuszka, a sukienka rzeczywiście jest ekstra:)
OdpowiedzUsuń