poniedziałek, 24 czerwca 2013

hej hej :)

czuję się jakby mnie wieki całe tutaj nie było
i chyba taka jest prawda
wszystko jest względne ale czas zapiernicza jak szalony!!!
sesja w toku ale [tfu tfu] idzie mi całkiem nieźle
został mi tylko jeden egzamin :)

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie
kompletnie zabiegana i zagoniona ;)

nie upadajcie na duchu - wakacje już tuż tuż!





Saskia w garniturze... Pana X.




czwartek, 13 czerwca 2013

Sesja, sesja, sesja...

Byle do wakacji, byle do końca sesji!
ale (tfu tfu) nie jest aż tak źle - egzaminy i zaliczenia zaczęły się już w zeszłym tygodniu,
wynikiem czego w samej sesji będę miała tylko 1 egzamin z 4!
Niestety są też minusy tegoż układu - teraz co tydzień coś się dzieje,
zostałam kompletnie pozbawiona weekendów... ledwo zipię, a to dopiero początek!
Jutro politologia!!! Ech.. nie można dać się zwariować :D
Zostałam znów sama, z dzieciaczkami (maż już w Afryce)
i MUSZĘ od czasu do czasu oderwać się od reala  by nie oszaleć!

Więc szwendam się po okolicy z lalką na ramieniu
i cieszę się publicznie jej nowymi łapkami, bucikami
i cuuuudną nowiusieńką, różowiutką kreacją ;)
















dziękuję za uwagę i pozdrawiam :)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Sentymentalna podróż.

Jak mam opisać miniony weekend? Czy w ogóle jest możliwe uczynić mu zadość?
Słowa "było wspaniale, bajecznie" to za mało! Było niewyobrażalnie cudownie!!!
Razem z Basią pojechałyśmy w rodzinne strony moich rodziców, 
tam gdzie spędzałam najpiękniejsze wakacje dzieciństwa!
Podlasie.

Żałuję, że ten weekend skończył się tak szybko i nie mogłam więcej czasu spędzić z moimi dziadkami ze strony Mamy, którzy ze względu na słaby stan zdrowia chyba nie byliby w stanie znieść takiego wulkanu energii jakie stanowimy ja i Basia jednocześnie ;) Ale bardzo się cieszę, że udało mi się ich odwiedzić i pokazać jak wielka już jest Basia.

Gros czasu spędziłam w rodzinnej wsi mojego Taty, w Stacji Waliły. 
Tam się wychował i tam stoi dom po moich dziadkach, 
którym pięknie zajmują się moje kochane Ciotki, a babcie Baśki. 
Jak zwykle była cała masa śmiechu, żartów, ale też wspominek i cichych łez.

Pojechaliśmy do Glejska, małej kolonii w Puszczy Knyszyńskiej, gdzie urodził się mój Tato, 
jego ojciec Leon, i dziadek Jan, a pradziadek Feliks postawił pierwszy dom.

Basia poznała stryjecznych pradziadków, a ja mogłam wysłuchać niesamowitej historii mojej rodziny.

Dlaczego tak długo zwlekałam z tą wyprawą?! 
Nie mogę uwierzyć, że ostatni raz byłam tam 7lat temu!!!

Za dużo by pisać.. Nie jestem w stanie opowiedzieć Wam nawet części tych wzruszających chwil.
Jedno nasuwa się jednak spostrzeżenie, może błahe, może górnolotne.. ale..
rodzina jest wszystkim.
 --
Na wyjeździe nie mogło zabraknąć lal, 
choć kompletnie nie miałam dla nich czasu ;)


 Poniżej Glejsk i Basia rwąca rzodkiewki ze swoją stryjeczną PRAbabcią





i Saskia wdzięcznie pozująca w naszym skromnym obejściu i na pobliskiej stacji.









 Bezcenny czas spędzony z Basią.




Dziękuję za uwagę i pozdrawiam :)