wtorek, 17 kwietnia 2012

nici z wieczornych planów :/

Miało być odczynianie uroków nad Ozuszkowym Pingwinkiem ale niestety! 
Wracając z zakupów, 5m od garażu, rozwaliłam felgę (jak, jak?) w samochodzie po czym nieświadoma powagi sytuacji zaparkowałam. Powietrze zeszło, auto nie do ruszenia, drugie uwięzione za nim, a my nie mamy odpowiedniego klucza!!! Dobrze, że stało się w domu, a nie na mieście...
Szczęśliwie przy pomocy sąsiada z końca uliczki jakoś ten bajzel naprawiliśmy. 
Podjezdka założona  i świtkiem bladym mknę do wulkanizacji na prostowanie alu felgi :/

Oj zaboli zaboli.. ależ jestem na siebie zła!
Jeszcze bardziej mnie wkurza, że mój mąż ostatnio oba samochody w ten czy inny sposób puknął / uszkodził, a mi wyrzuty robi przy feldze jakby całe auto było do kasacji!

Grrrrr...

;)

10 komentarzy:

  1. ja też współczuję!!
    a co do zachowania faceta... no cóż... oni już tacy są i to niestety bez wyjątku!
    uszy do góry :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję kłopotów... a jeszcze bardziej narzekania męskiego :/
    Mój chłop tak samo. Do dziś mi wypomina że wpadłam tylnim kołem w zaspę i musiał wypychać auto. A nie pamieta że chwilę później sam się tak wpakował, że wyciąganie skończyło się urwanym zderzakiem i wyrwanym zaczepiem do holowania...

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję. Podsyłam trochę magii i pozytywnej energii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurka wodna! A to pech. Całe szczęście że to pod domem się stało a nie w czasie jazdy po mieście. Współczuję i trzymam kciuki żeby się bezproblemowo naprawiło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Typowe dla chlopa,kobiecy blad nawet jesli taki sam zawsze urasta do rangi konca swiata i w zaden sposob nie moze byc zapomniany.Zesz kurna znam to bardzo dobrze:/
    Wspolczuje,mimo wszystko zawsze moglo byc gorzej...:/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja rozwalilam kiedys chlodnice i nieswiadoma sytuacji, jakby nigdy nic zaparkowalam. Dopiero rano jak mielismy jechac do pracy, okazalo sie, ze tym samochodem jechac sie juz nie da. I dopiero wtedu przypomniala, sobie, ze najechalam na dosc wysoki slupek. Oj naprawa bolala, ale w sumie to sa tylko rzeczy nabyte, nie ma sie co przejmowac, tylko trzeba cieszyc, ze nikomu sie nic nie stalo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Wam za wsparcie i pocieszenia :)
    Fakt - nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło..
    1- blisko domu
    2- bez ofiar w ludziach
    3- to tylko prostowanie felgi i zakup 2 nowych opon (rozwaliłam tą jedną, ale muszę kupić dwie, żeby było symetrycznie)

    I tym sposobem mój spodziewany zwrot z podatku pochłonięty został awansem :P
    A patyk mu w oko ;)

    Ściskam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj pecha miałaś :/ A z tymi chłopami to tak już jest, swoich win nie widzą, a innych wyolbrzymiają. Uszy do góry :) Gratuluję awansu :D

    OdpowiedzUsuń
  9. oj,zdaża się i najlepszemu!felga będzie naprawiona tak czy siak :P a ty nie przejmuj się,bo nie warto!

    OdpowiedzUsuń